Absolutnie się nie zgadzam. "Z odzysku" to dobry film. Nikt z twórców nie powinien się go wstydzić. A jak jesteś tak przewidujący to powiedz lepiej jak się skończył ten film...

Jeśli już po 20 minutach nie wiedziałeś/wiedziałaś, że koleś dostanie porządny wpier*** na końcu i wszyscy będą mieć na niego olew, to życzę szczęścia również w innych tego typu produkcjach.

OK ale powiedz, dopłynął, utonął? Raczej nie można powiedzieć że każdy będzie miał na niego "olew". Wrócił do pracy w chlewni, czyli dziadek pomógł. Baton owszem nie pomógł jak go bił koleś. Ale nie powiesz, że tego nie przezywał. Duży groźny gangster co się maże?! A mina Gazdy? Nie sądzisz, że wpier... dostał dla zasady bo takie są reguły, jeżeli Gazda chciał otrzymać reputacje? Nie sądzisz, że żal mu było chłopaka? A Katia? Chciała się oddać Gaździe byle zostawił w spokoju Wojtka. Cóż można to różnie oceniać, ale raczej gdyby była ( albo chciała być ) kur...ą to nie sprzątała by w klubie. Andrij jak był za Wojtkiem. Inni spuścili mu wpier.. bo bronił Wojtka.

Po 20 minutach, przyznam przeszło mi przez myśl, że będzie jak mówisz. Ale ja obstawiałem, że będzie inaczej, że stanie się jak Gazda, oleje swoje zasady... A chłopak nie potrafił zmienić się w perfidnego kut....sa.

Wg mnie to film o życiu, o tym, że to jak mocno się staramy nie zawsze przekłada się na rezultat jakiego oczekujemy, o tym, że czasem coś co nam się wydaje właściwe takim nie jest...

Co ty na to?

Tego, czego nie było w filmie, a mam się faktycznie domyśleć, nie oceniam, ale jak koniecznie chcesz wiedzieć, to wg mnie dopłynął.
Z wszystkim, co napisałeś, się zgadzam. Ale nadal nie rozwiązuje to sprawy, że można było łatwo przewidzieć taki obrót rzeczy. Od początku wyczuwało się, iż bohater jest skazany na niedolę i porażkę, niczym w rzymskiej tragedii. Mnie to bardzo przeszkadzało, że tonacja nie dawała poczuć czegoś innego niż totalnej beznadzieji życia na Śląsku.

Co myślę o sensie tego filmu? Niewiele więcej niż Ty. Dodam tylko to, że każdy w tej naszej Polsce "orze jak może", lepiej bądź gorzej. Łatwiej jest kombinować niż pozostać dobrym człowiekiem i jeśli chce się przetrwać (fizycznie, psychicznie, moralnie), to i tak trzeba kiedyś złamać zasady. Bardzo to wszystko dołujące. I taki jest też dla mnie ten film.

Musze się zgodzić z tym co piszesz. Wychodzi na to,że tobie bardziej to przeszkadzało niż mnie. Jedyna moja konkluzja jest taka, że to miło podyskutować merytorycznie :-). Pozdrawiam.

Nie wiem czy można użyć określenia "łatwo". Ani nie jest łatwo kombinować, ani też łatwo żyć zgodnie ze swoimi wartościami. W jego wypadku, każdy wybór byłby trudny do przełknięcia. Wina z poczucia wyrządzenia krzywdy innym ludziom, lub też wina, że nie okazał się być facetem i nie ochronił swojej ukochanej kobiety. Nie pochwalam jego wyboru, był zły. Nie mogłabym jednak jego ocenić jako złego człowieka.

Moim zdaniem merytorycznie ten film jest zajebisty. Niesie przekaz. Jak dla mnie troche za mdły, zasypiałem przy oglądaniu ale dotrwałem do końca ;)

Jeżeli porównywać go do innych polskich filmów pełnometrażowych to niewątpliwie wyróżnia się spośród nich na swoją korzyść. IMO poziom europejski, obsada trochę drętwa ale do fabuły nie można mieć zastrzeżeń. Kilka trafnych metafor i dosyć ciekawe zaskoczenie, dałbym 7 ale ze względu, że dawno nie byłem tak pozytywnie zaskoczony polskim filmem daje 8

"Warunkiem dobrego filmu jest być nieprzewidywalnym " - skad Ty zes wytrzasnal taka teze. To nie kryminal Agathy Christie

Takie są moje kryteria. Tobie nic do nich.

Naturalnie. Z Twoimi kryteriami nie mam nic wspolnego

Był kiedyś taki mało znany reżyser, który twierdził, że dobry film to taki od którego widz nie może oderwać wzroku. Nazywał się Alfred Hitchcock :)

Głos rozsądku.